Zupa z lisci kalarepy. Królik (doświadczalny) ma ostatnio fazę na grzebanie w ogórdku. Coś Konefka czuje, ze jak ją zdrzażni, to Ona też też zajme się ogrodnictwem i pogrzebie Królika. No ale wpierw obowiązki, potem przyjemności. Króliś z tej zabawy w ogrodnika przytargał był do chałupy jakieś zielsko i kazał je przyrządzić. Zielsko zostało przyjęte uśmiechem.

Króliś został pochwalony za wyhodowanie zieleniny a potem zielsko rzucone w ciemny kąt kuchni, mając nadzieję, że na tym zakończy się temat. Niestety Króliś to pamiętliwa bestia i po dwóch dniach wszczął był awanturę, że On nie po to się urabia po łokcie, nie po to dzieci z Afryki głodują, żeby zielsko marnotrawić. Cóż było począć. Konefka zakasała rękawy i zajęła się zielskiem. W roli zielska kalarepa. Kalarepę Konefka chrupała czasem wieczorem zamiast “ciastków”, ale nie wiedziała, że to ma tez liście

. Poszukała jakiś pomysłów i zrobiła zupę. Z takich liści można tez podobno zrobić gołąbki, ale to trochę bardziej pracochłonne niż zupina, a wtedy sie Konefce wybitnie nie chciało. Gołabki będa innym razem, jak Królis przytarga kolejną kalarepę z ogródka. Tym razem powstała zupina z dodatkiem pieczarek i zabielana śmietana. W sumie to Konefka niepotrzebnie się martwiła, bo zupa zaskkaujaco dobrze smakuje