Szukaj
Close this search box.

Cała prawda o królisiu

Ja jestem Króliś (doświadczalny). Znany jako ja jestem macho, niech kobiety mi wybaczo niech płaczo..

Tu znajdziesz lekcje gotowania na żarcie z efektem WOW. Nauczę Cię jak gotować by osobie, która skradła Twoje zimne serce, urwało z wrażenia cztery litery.

Przejąłem ten bajzel kulinarny, jakim nieudolnie zarządzała ta miernota intelektualna – Konefka i od dziś ja tu rządzę.

Zapewniam, że będzie się działo. Nie mam doświadczenia w gotowaniu ale kto mi zabroni tu szefować? W myśl piosenki:

Śpiewać każdy może,
Trochę lepiej, lub trochę gorzej,
Ale nie o to chodzi,
Jak co komu wychodzi.
Czasami człowiek musi,
Inaczej się udusi,
Uuu
Stoję przy mikrofonie,
Niech mnie, który przegoni… J. Stuhr

No właśnie, niech mnie, który przegoni. Ja się na gotowaniu nie muszę znać. Mam od tego ludzi (czytaj Konefkę) Ona jest od przynieść, wynieść, pozamiatać a ja będę robił za gwiazdę. Ona jest od gotowania a ja od żarcia i KRYTYKOWANIA. Jak na gwiazdę przystało.

Kim jest Konefka? No dobra jak już tak bardzo chcecie wiedzieć, to ten jedyny raz w swojej wielkiej wspaniałomyślności udzielę jej głosu. Co prawda dziś nie Wigilija, ale niech zna moje dobre serce. Już Wam mówię, że pożałujecie, bo ta niemożebna gaduła i gęba jej się nie zamyka. Oto kilka…znaczy pierdylion słów Konefki o niej samej. Ostrzegałem 😉

O mnie…no ale co ona może o sobie? no co ona może … ? (w tym miejscu nerwowo gryzie długopis) Ale o czym to ona? …a tak, o sobie…

I tu zaraz przypomina się jej jeden wierszyk Brzechwy. I już widzi samą siebie w tej sukience na szelkach, w grochy.

Ze splecionymi warkoczami. Z jednym obowiązkowo w stanie artystycznego nieładu …przy czym słowo nieład to naprawdę delikatnie powiedziane.

Ja jestem konefka, uniżona kucharka Pana Królisia.

Już jako dziecko nie należała do tych uroczych, rezolutnych dziewczynek co to zawsze czyste paznokcie mają. Buzię rumianą i błyszczącą od mydła firmy Biały Jeleń. To był ten szczególny przypadek, co jak matka uczesała, to już po kilku minutach miała rozczochrane włosy.

To ten przypadek co się włóczył przed blokiem z kluczem uwieszonym na szyi, z dziurą w śliczniutkich rajstopkach od mamusi. Z odrapanymi kolanami i łokciami zdartymi do krwi, bo tarzała się gdzieś w piaskownicy, grając z chłopakami w kapsle. To ten przypadek co wisiał z warkoczami w dół, na podwórkowym trzepaku, z majtkami na wierzchu
… I widzi siebie w tych warkoczach , jak wypchnięta przed audytorium wujków, pociotków i siódmych wód po kisielu przez matkę terrorystkę. I już dyga nóżką niezdarnie i recytuje o sobie.

Samochwała w kącie stała i wciąż tak opowiadała:

„Zdolna jestem niesłychanie,
Najpiękniejsze mam ubranie,
Moja buzia tryska zdrowiem,
Jak coś powiem, to już powiem,
Jak odpowiem, to roztropnie,
W szkole mam najlepsze stopnie”

…No więc co ona ma napisać o sobie, żeby nie zabrzmiało pompatycznie ?
A może …
Ma na imię …lat … z domu …z dziada pradziada … zamiłowanie do gotowania wyssała z mlekiem matki … (i tu po raz pierwszy leży na podłodze i turla się ze śmiechu).
Może powinna napisać, że jej pasją jest gotowanie? A niby czym innym? Kto zdrowy na umyśle, bez pasji zakłada bloga o gotowaniu? Godzinami ślęczy w kuchni przy garach, ulepszając przepisy kulinarne? Podaje zimne dania na stół, bo cała wieczność stara się złapać najlepsze ujęcie talerza z potrawą?

Tacy niektórzy usilnie namawiają ją, żeby blog rozszerzyła o swoje inne talenty i pokazała swoją interesującą osobowość (w tym miejscu leży na podłodze po raz drugi i tarza się ze śmiechu …prawie się udusiła i nie może pozbierać się z posadzki).

Te różne talenty mają polegać na tym, że od czasu do czasu coś tam nabazgrze na jedwabiu i przyczepi sobie miano artystki ze spalonego teatru, jak mawiała jej babcia.

A niekiedy w tym całym bałaganie zorganizuje jakąś akcję charytatywną na rzecz chorych dzieci. Ale to tylko niekiedy, bo noszenie aureoli i jednak mało wygodne jest i w głowę gniecie. Zresztą nie lubi jak ją Matka Tereska przezywają. Ona jednak woli jak się za nią drą Efkakonefka spadła z drzewka.

Znacie ją …to ten typ co kilka srok za ogon łapie i nigdy z czterema literami nie posiedzi w jednym miejscu, bo ją nosi. Możecie ją czasem spotkać jak z obłędem w oczach i wiatrem we włosach pędzi gdzieś na rowerze. A potem wpada do domu jak burza i gotuje. I miota się pomiędzy garnkami i aparatem fotograficznym, żeby uchwycić najlepsze ujęcie kawałka ciasta.

Zapytacie ją skąd nazwa Kroolinaria? Ano stąd, że Ona tu tylko sprząta i w myśl cytatu z Brunet wieczorową porą „Nie wiem, nie znam się, nie orientuję się…zarobiony jestem” przekazała pałeczkę Królisiowi doświadczalnemu, dla którego gotuje, który okazał się „gwiazdą większego formatu” i ją wygryzł. Ona więc wycofała się do kuchni i robi to, na czym mniej więcej się zna (stanie przy garach). Inni niech gwiazdorzą a Ona będzie sobie w garnkach mieszać.

I na koniec już bez wierszyka ładnie dyga. Oklaski. Kurtyna

Zobacz i subskrybuj nasz nowy kanał na YouTube