Jest sobie niedziela i można po cichutku zanucić : „Jaki tu spokój, na, na, na…Nic się nie dzieje, na, na, na, na…Nikt się nie bawi, na, na, na…Wszyscy się nudzą, na, na, na, na…” Staduros
Ale skoro Konefka zwlekła zwłoki o 6 rano i wyglądała jak Zombi, to nie mogła tą swoją „radością” nie podzielić się z całym światem. No bo skoro Konefka nie śpi, to cały świat niech też cierpi.

A już najbardziej niech cierpi wylegujący się leniwie w łóżku Króliś (doświadczalny)…no i zaczęło się napierdzielanie patelniami, garnkami i talerzami. Efektem tego napierdzielania był zwleczony hałasami po kiklu minutach Króliś. Konefce udało się też wyłapać z pobliskich domostw jakieś pochlebne komentarze, opisujące poranne Konefkowe działania „A idź w cholerę z tymi hałasami” „Idź się lecz na głowę, bo na nogi to już za późno”

Dodatkowym już bardziej przyjemnym efketem były puszyste obłędne drożdżówki z nadzieniem serowym oraz karmelizowaną śliwką. Te bułeczki cieszą nie tylko oko ale i podniebienie. Króliś po zjedzeniu jednej wybaczył nawet Konefce te poranne tłuczenie się po kuchni.